W maju tego roku czytaliśmy o świętowaniu producenta po wyprodukowaniu milionowej sztuki Kia Cee’d. Była to biała pięciodrzwiowa wersja GT. Mi w ostatnich dniach przyszło również wejść do bardzo podobnego samochodu, który przy znaczku GT posiadał dopisek „Line”. Jego silnik miał nieco ponad połowę mocy najmocniejszej odmiany i mikroskopijną pojemność 998 cm3. Jak jeździł?
Po trzech latach ponownie wszedłem do Kii Ceed, tym razem odświeżonej i w nowej wersji wyposażeniowej GT Line. Jej zewnętrznym wyróżnikiem są m.in. usportowione zderzaki, przyciemniane szyby i nakładki na progi. Zwracać uwagę może także pokryta lakierem piano atrapa chłodnicy. Światła dzienne zostały natomiast usunięte z reflektorów i przeniesione nad halogeny – to firmowe, mające wyróżniać samochody Kia na tle innych ułożenie diod, określane jest jako kostki lodu.
Czy wygląda to atrakcyjnie, czy nie? Ciężko powiedzieć. Na pewno nie pomylimy jej świateł dziennych z niczym innym na drodze. Chyba, że ktoś powie, że podobne ma Porsche. Kia pewnie na takie porównanie by się nie obraziła.
Tylne lampy również zostały wykonane w technologii LED. Kia Cee’d GT posiada w ten sposób modne obecnie, długie, czerwone pasy świetlne.
Zmienione elementy Cee’da GT Line nadają mu pewnej agresywności. Najbardziej przykuwa uwagę oczywiście podwójny wydech. Do ciekawych elementów zewnętrznych zaliczyłbym także lusterka, których kierunkowskazy mają profil strzały. Okazuje się, że w testowanej przeze mnie w 2012 roku Kii Cee’d 1.6 CRDi 128KM również były takowe lusterka. Jednak w nadwoziu o białym kolorze przyciągają uwagę jeszcze mocniej. Oprócz wbudowanych kierunkowskazów mają one jeszcze pomocne wieczorami doświetlenie drogi przy progach.
Jakie odczucia daje wnętrze GT Line? Muszę przyznać, że ponowne wejście po kilku latach do Cee’da było przyjemnym zaskoczeniem. We wcześniej testowanej wersji wykończenie tablicy rozdzielczej było srebrne, a cały środkowy panel mocno kontrastował z pozostałą jej częścią. W Cee’d GT Line dominują ciemne kolory, a spojrzenie na kraty wentylacyjne konsoli centralnej pozostawia przyjemne wspomnienie agresywności. Początkowo myślałem, że to ciemny kolor i ramka w lakierze black piano dały ten efekt. Jednak nie. Przy bliższym porównaniu zdjęć obu modeli, okazuje się, że nowa obudowa otworów wentylacyjnych ma ostrzejsze zakończenia. Z tej pozycji wygląda to wg mnie naprawdę wyśmienicie.
Ciemne wykończenie zagościło nie tylko na desce rozdzielczej, ale i na podsufitce oraz fotelach. Wnętrze foteli jest pikowane, a całość jest otoczona jaśniejszym pasem z ekologicznej skóry. Podobny, jaśniejszy ton otrzymały przeszycia. Designerzy mieli również ciekawy pomysł na kształt tunelu środkowego. Począwszy od dolnego schowka dominują tu półokrągłe linie, które są symetrycznie odwzorowane w zakończeniu podłokietnika.
Jeśli chodzi o tunel środkowy, to brak w nim nawiewu dla pasażerów tylnego rzędu siedzeń. Ta opcja dostępna jest w rozbudowanym „pakiecie technologicznym” w wersji wyposażenia „L”.
Kierownica Kii jest bardzo mocno rozbudowana. W pierwszym momencie trzeba poznać położenie kolejnych funkcji – radia, telefonu, komputera pokładowego i tempomatu, jednak potem cieszy to, że wszystkie ustawienia są dostępne w jednym miejscu. Kierownica ma dosyć ciekawy profil ramion, który jest osadzony niżej niż w większości samochodów. Warto się przejechać, by sprawdzić czy taka pozycja rąk na kierownicy będzie dla nas wygodna.
W dwóch najwyższych wersjach wyposażeniowych, w tym GT Line, układ kierowniczy posiada trójstopniową regulację w trybach Comfort, Normal i Sport. Różnica pomiędzy najsłabszym, a najcięższym przełożeniem jest zdecydowanie wyczuwalna i przełączanie jej może pomóc przy parkowaniu. Do normalnej jazdy preferuję ustawienia Normal i Sport. W obecnym modelu mamy także zmodernizowany system ESC z Torque Vectoring System – ma on zwiększyć prewencyjnie bezpieczeństwo poprzez przyhamowanie kół w celu zmniejszenia nadsterowności auta. Lekkim zmianom zostało też poddane zawieszenie. Ma zapewniać jeszcze większe bezpieczeństwo przy nagłych manewrach, a jednocześnie zapewnić dobry komfort podróżowania. W zasadzie odczucia z jazdy są przyjemne. Zawieszenie ma raczej twardą charakterystykę. Bardzo dobra opinia należy się działaniu sześciobiegowej skrzyni biegów. Poszczególne przełożenia wchodzą precyzyjnie i twardo z wyraźnym skokiem w poszczególne sloty.
Testowana Kia Cee’d GT Line była wyposażona w nowy silnik 1.0 T-GDI 120 KM. Trzeba przyznać, że jest on całkiem żwawy. Dane techniczne mówią o przyśpieszeniu od 0-100 w 11,1 sekundy. Podczas jazdy były momenty, w których byłem zaskoczony jego dynamiką. Najbardziej wyczuwalna jest przy niższych prędkościach. Przy prędkościach pozamiejskich nadal możemy pokusić się o sprawny manewr wyprzedzania, jednak bez radykalnych odczuć. By poczuć takie emocje trzeba się już zapewne zgłosić po Cee’da GT bez dopisku „Line”. Sprawniejsze przy wyprzedzaniu będą także dostępne w ofercie diesle. Spalanie średnie zatrzymało się u mnie na 6,6 l/100 km. Wartości, które udawało mi się uzyskiwać poza miastem oscylowały wokół 4,6-5 l/100 km, w mieście podchodziło już do 7 l/100km. W lecie, kiedy system START/STOP będzie aktywował się szybciej, w ruchu miejskim będziemy mogli cieszyć się większymi oszczędnościami. Kiedy restrykcyjnie trzymałem się wskaźnika sugerującego zmianę biegów, spalanie trzymało się poniżej 6 l/100 km.
Na koniec chyba największe zaskoczenie. Mamy do czynienia z trzycylindrowym małym silnikiem, ale producent postarał się o jego ciekawy dźwięk. Naprawdę nie przeszkadza on podczas przyśpieszania, a nawet cieszy. Nie wiem, jak wygląda sprawa w innych wersjach, ale w GT Line brzmi on całkiem rasowo. Podczas cofania w zimniejszy dzień mamy też przyjemność oglądania unoszącego się dymku z dwóch końcówek wydechu.
Jeszcze może słowo o cenach. Za Kię Cee’d w wersji GT Line z silnikiem 1.0 cennik pokazuje nam 81 tys zł. Jest on o 6 tys. droższy od wersji „L”, ale oprócz sportowych dodatków, otrzymujemy w niej system bezkluczykowy i pakiet navi z kamerą cofania. Co ciekawe, Kia przez siedem lat udostępnia darmowe aktualizacje map, więc może w końcu w tym przypadku posiadanie wbudowanej nawigacji będzie czymś więcej niż tylko szpanerskim, szybko zdeaktualizowanym gadżetem.
Jazdę testową przeprowadzono dzięki uprzejmości Autoryzowanego Dealera Kia – Euro-Kas w Katowicach